czwartek, 25 lipca 2013

A po jojo ani śladu...

Wbrew pozorom, nie szukam zabawki mojego dziecka, ani nie próbuję odnaleźć mojego starego "jojo"na strychu. Chodzi tu oczywiście o moje odchudzanie, które szczęśliwie już się zakończyło, a teraz znajduje się na etapie "podtrzymywania" właściwych rezultatów uzyskanych dzięki ForeverSlim. Suplement diety miał mi zapewnić odchudzenie bez efektu jojo. Prawdę mówiąc, mocno powątpiewałam zarówno w pierwsze zapewnienie, jak i w drugie. Wiem, że bez ciężkiej pracy nic nie można osiągnąć, ale prawdę mówiąc, moje odchudzanie tym razem okazało się nie być tak trudne i pełne wyrzeczeń, jak wcześniejsze próby zrzucenia dodatkowych kilogramów. Co się zmieniło?

Rzeczywiście chudłam i to motywowało mnie wystarczająco ku temu, aby trzymać się z daleka od tortu czekoladowego, chipsów i ulubionych lodów. Jedynie na wakacjach trochę mnie poniosło, co przepłaciłam zniweczeniem niektórych skutków odchudzania, ale szybciutko wróciłam na właściwe tory. Dziś ważę o 15 kg mniej niż przed rozpoczęciem odchudzania. To dla mnie niebywały sukces.

W głębi duszy wciąż jednak boję się, że moje dodatkowe, utracone kilogramy powrócą jak bumerang. efekt jojo to zmora chyba wszystkich osób, które kiedykolwiek się odchudzały. Już, już, cieszysz się wspaniałą figurą, aż tu nagle znów wszystko wraca do smutnej rzeczywistości. To tak, jakby nagle ziścił się piękny sen, a zaraz potem obudzilibyśmy się z niego.

U mnie po jojo ani śladu, ale też nie pozwalam sobie na obżarstwo i na wylegiwanie się całymi dniami przed kanapą. Jestem aktywna, zwłaszcza że moje dziecko uwielbia przebywać na świeżym powietrzu. Teraz bez problemu mogę się z nim bawić i biegać po boisku. Mam nadzieję, że już nigdy nie będę zmuszona do kupowania większych ubrań w sklepie - chyba że zdecyduję się na drugie dziecko....

czwartek, 18 lipca 2013

W oczekiwaniu na...

Najgorszą zmorą wszystkich chyba osób odchudzających się jest osławiony efekt jojo. Swoją drogą, taka jego nazwa wywołuje raczej przyjemne skojarzenia z zabawką z dzieciństwa, która chyba już dla mojego dziecka będzie prawdziwym reliktem przeszłości. Jojo to okrągła zabawka zawieszona na sznurku czy tasiemce, którą zwija się i rozwija. Ot, cała zabawa, być może mało zajmująca i nie mogąca konkurować z nowoczesnymi, multimedialnymi zabawkami.

Wracając jednak do tematu muszę powiedzieć, że moje wcześniejsze próby zwalczania nadwagi po ciąży spełzły na niczym również z uwagi na wystąpienie właśnie efektu jojo. Mogłam szybko tracić zbędne kilogramy, ale już po zaprzestaniu diety - np. głodówki trwającej 3-4 dni, w tempie błyskawicy utracone kilogramy znów wracały, czasem nawet w większej liczbie niż wcześniej. Efekt jojo polega na tym, że organizm odreagowuje dietę gromadząc zapasy w postaci tłuszczu. Dodatkowe kilogramy w mniejszym czy większym tempie pojawiają się na wadze.

Osobiście już po tygodniu od zakończenia kuracji odchudzającej z ForeverSlim i utracie 15 kg nie widzę, aby efekt jojo miał już u mnie wystąpić. Mam szczerą i głęboką nadzieję, że w ogóle nie będzie miało to miejsce. Zbyt wiele czasu i energii poświęciłam, aby zmobilizować się do odchudzania. Skoro już uzyskałam tak dobre efekty w odchudzaniu, za nic nie chciałabym ich utracić. Przyzwyczaiłam się już do myśli, że chudnę, że mam dobrą sylwetkę i mogę bez wstydu założyć krótszą sukienkę.

Żeby utrzymać figurę nadal ćwiczę salsę i stosuję racjonalną dietę. Nie jem nic po godzinie 18, a śniadania składają się teraz tylko ze zdrowych składników. Staram się w ogóle nie jeść słodyczy, choć to nie do końca mi się udaje. Wierzę, że moje znienawidzone kilogramy już do mnie nie wrócą!

czwartek, 11 lipca 2013

Hip hip hurrra!!!

W końcu mogę wszem i wobec ogłosić, że udało mi się osiągnąć mój główny cel odchudzania. W momencie, kiedy rozpoczynałam dietę odchudzającą z ForeverSlim, i postanowiłam w zasadzie przewartościować całe moje życie, założyłam sobie, że uda mi się zgubić 15 kg. Był to nadmiar kilogramów, które pozostały w strategicznych częściach mojego ciała po urodzeniu dziecka i długotrwałym karmieniu. Nie wyznaczałam sobie, jak długo zajmie mi zrzucenie tej wagi, ale jestem zadowolona, że stało się to tak szybko!

Trudno mi opisać słowami, jak bardzo sama z siebie jestem dumna, choć muszę powiedzieć, że tylko chwilami miewałam dni zniechęcenia i chciałam pozostawić moje ciało samemu sobie. Na szczęście, kolejne kilogramy ubywające z wagi utwierdziły mnie w przekonaniu, że warto jest podjąć wysiłek odchudzania się. Żadne z poprzednio stosowanych diet nie pozwoliły mi na tak spektakularną skądinąd utratę wagi. Te 15 kg mniej jest dla mnie podstawą do tego, aby wierzyć, że wszystko, co tylko sobie postanowię, uda mi się. Tak będzie i już i nikt ani nic nie jest w stanie tego zepsuć. Być może na kolejne sukcesy przyjdzie mi poczekać nieco dłużej, niż na odchudzenie się do takiego etapu, na jakim jestem teraz, ale cierpliwość stała się już moją cechą charakterystyczną, choć chyba nigdy nie zaliczałam się do osób nadmiernie cierpliwych.

Wiem jednak, że odchudzanie wymaga pracy nad sobą samym. Wymaga podjęcia postanowienia, że w ogóle chcę coś zrobić, przyznania się, że moja nadwaga rzeczywiście mi przeszkadza i chciałabym w końcu coś z nią zrobić. Suplementy diety, zdrowe jedzenie na co dzień i odrobina aktywności fizycznej - to moja sprawdzona recepta na odchudzanie.

Jestem żywym przykładem na to, że można się w ten sposób odchudzić i uzyskać pożądaną wagę!

czwartek, 4 lipca 2013

Jeszcze tylko 1....

Tak, tak, moi czytelnicy, którzy wiernie śledzicie moje zmagania z odchudzaniem i dodajecie mi sił w walce z samą sobą. Bez Was  i bez ForeverSlim chyba nigdy nie mogłabym schudnąć. Motywuje mnie do działania to, że ktoś patrzy, jak zrzucam kolejne kilogramy i cieszy się razem ze mną z moich małych i większych sukcesów na froncie odchudzania się.

Ogłaszam zatem wszem i wobec - to już 14 kg mniej! Taki wynik jest więcej niż zadowalający w mojej opinii. Zauważyłam, że im mniej ważę, tym trudniej zrzucić mi kolejne kilogramy. Porównując moją figurę sprzed odchudzania i w chwili obecnej trudno nie zauważyć różnicy. Schudłam diametralnie. Aż sama się sobie dziwię, że mogłam być taka gruba. Przecież teraz jak zakładam stare spodnie (nie te dresowe, na gumce, tylko dopasowane) to wiszą sobie luźno na biodrach i grożą spadnięciem przy każdym kroku. To niesamowite, że mogę założyć dziś ciuchy sprzed ciąży, które wygrzebałam gdzieś z dna szafy. Mój mąż jest wniebowzięty - nie tylko w związku z tym, że ważę te 14 kg mniej, ale głównie z uwagi na fakt, że uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Zaczynam dzień z uśmiechem i tak samo kończę. To niesamowite. Taki banan od ucha do ucha sprawia, że jestem pozytywnie odbierana w otoczeniu.

Smętna mina, pochylona głowa i zgarbione plecy gdzieś się schowały i mam nadzieję, że szybko nie wyjdą ze swojej norki. Postaram się utrzymać efekty odchudzania nie obżerając się jak nie przemierzając - świnia. Chcę pozostać szczupła - ale nie dla męża, tylko dla siebie i dla mojego dziecka, żeby nigdy nie musiało się wstydzić, że jego mama jest pulchną kobietą.

Kompletnie nie jestem jak widać zwolenniczką hasła - kochanego ciałka nigdy za wiele....
Znacznie lepiej pasuje do mnie - co za dużo, to niezdrowo!